Cóż mogę powiedzieć - listopad minął tak niespodziewanie, że aż nie mogę uwierzyć i przecieram oczy ze zdziwienia zaglądając do kalendarza. Nie miałam nic nowego do pokazania, czas leciał jak szalony, do tego dopadło mnie paskudne choróbsko, a potem, jak już coś powstało, to cały czas nie było odpowiedniego światła, by zrobić porządne zdjęcia. Za to teraz mam Wam do pokazania całkiem sporo. Wybaczycie mi więc te pustki, pajęczyny i milczenie? :)
Przy okazji napomknę, iż sklepik na DaWandzie został całkowicie uzupełniony - trafiła tam biżuteria pokazywana na blogu kilka tygodni temu, ale trafiła tam też ta nowiutka partia, dokładnie ta, która pojawi się tutaj w ciągu kilkunastu najbliższych dni. Tak, tam możecie zobaczyć, co będzie pokazywać na blogu! :) Do końca roku trwa też wyprzedaż -30% na całą moją biżuterię - serdecznie zapraszam do zaglądania i robienia nie tylko świątecznych zakupów! :)
Wracając do nowiutkiej biżuterii - miałam całkiem spory kłopot, co pokazać na pierwszy ogień. Wybór padł na jedną z kilku bransoletek w których użyłam m.in. lawy wulkanicznej, której fotkę wrzuciłam dokładnie tutaj. Któregoś dnia postanowiłam rozprawić się z chociaż częścią tego wielkiego zbioru. Poszło mi to całkiem nieźle - owocem tamtego wieczoru jest ta pastelowo-zielona bransoletka.
Bransoletka z pastelowej różowej i zielonej lawy oraz zielonego szkła weneckiego
Kostki lawy wulkanicznej w kolorze pastelowego różu
Kulki z lawy wulkanicznej w kolorze pastelowego różu i mięty
Kwadraciki ze szkła weneckiego intensywnie zielone
Elementy wykończeniowe w kolorze starego złota
Kulki z lawy wulkanicznej w kolorze pastelowego różu i mięty
Kwadraciki ze szkła weneckiego intensywnie zielone
Elementy wykończeniowe w kolorze starego złota
Jak Wam się podoba ta bransoletka? Bo ja już myślę o kolejnych takich! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz